Nowa powieść Gayle Forman to poruszająca historia, w ktorej dramat miesza się z romansem i tajemnicą. Opowiada o osiemnastoletniej Cody Reynolds zmagającej się z utratą najlepszej przyjaciółki. Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: "czemu Meg odebrała sobie życie?" rzuci Cody w wir podróży tropem przyjaciółki, która z zapyziałego miasteczka wyjechała na prestiżowe studia, ale też na spotkanie z prawdą o niej i o sobie samej, a nawet z wielkim niebezpieczeństwem. Bohaterka będzie zmuszona zakwestionować wszystko, co dotąd uważała za pewnik. Nie tylko swoją relację ze wspaniałą Meg, ale i znaczenie takich pojęć, jak życie, miłość, śmierć i przebaczenie. Gayle Forman znów dotyka do żywego, pisząc o najistotniejszych życiowych problemach - nie tylko młodych ludzi.
Gayle Forman to znana amerykańska pisarka. Ma na swoim koncie kilka bestsellerowych powieści dla młodzieży. Jedną z nowych jej książek jest Byłam tu wydane w 2015 roku przez Bukowy Las. Pozycja ukazała się w serii Myślnik. Cody nie za bardzo może poradzić sobie ze śmiercią swojej przyjaciółki Meg. Dziewczyna była pełna życia, miała świetne stypendium, wielu znajomych i nowe życie poza domem rodzinnym, a jednak popełniła samobójstwo.
(...)Dla Cody to niepojęte. Gdy rodzice Meg proszą Cody o to, by pojechała na uczelnię ich córki i spakowała jej rzeczy wszystko się zmienia. Cody odkrywa, że Meg prowadziła tu całkiem inne życie niż w domu i nie mówiła o tym swojej przyjaciółce. Miała przelotny romans z pewnym chłopakiem, adoptowała koty, zaczęła udzielać się na forum dla samobójców. Cody postanawia, że dowie się, czemu Meg targnęła się na swoje życie – może to da jej spokój od wyrzutów sumienia, które powracają jak bumerang i ciągle szepczą „dlaczego nic nie zauważyłam?”. Cody jest narratorką, która bardzo subiektywnie podaje informacje czytelnikowi. Często mówi o tym, co myśli, co sądzi, nie jest tylko biernym obserwatorem. Poznajemy jej uczucia, dowiadujemy się też o tym, jak traktuje ją matka. Czasem pojawiają się wspomnienia, doskonale wplecione w fabułę tu i teraz, które dają nowe światło na obecną sytuację. Jednak równie często możemy doświadczyć przeskoków czasowych – skrócenie akcji następuje niespodziewanie i można się czasem zdziwić. Głównym tematem powieści jest śmierć i radzenie sobie z nią. Cody doznała straty nie mniejszej niż rodzice Meg. Dla niej przyjaciółka była niczym siostra, zresztą nie można się dziwić – to jej rodzina wychowała Cody. Poza żałobą trzeba zwrócić też uwagę na inne rzeczy związane z tą sytuacją – po pierwsze niepewność. Cody nie wie, jak się zachować wobec rodziców i brata Meg. Odcina się od nich. Poza tym mamy tu wyrzuty sumienia. Cody czuje, że to jej wina, że Meg nie żyje – przecież nic nie zauważyła. Ma milion pytań, chce wyjaśnić tę sprawę. I na koniec zaskoczenie – nie tylko Cody i rodzina Meg cierpią. Inni, o których dziewczyna by nie pomyślała, też są zasmuceni. Można powiedzieć, że dodatkowym wątkiem książki jest rozwiązywanie zagadki. Cody zbiera dowody i prowadzi prywatne śledztwo. Z niego dowiadujemy się, że istnieje coś takiego jak forum dla chcących popełnić samobójców. to coś na kształt grupy wsparcia. Jednak nie można ich winić za śmierć Meg. Byłam tu to powieść młodzieżowa, w której nie brakuje także wątków miłości i przyjaźni. To pocieszające, że nawet w trudnych okolicznościach jest szansa na poznanie kogoś wartościowego. Oczywiście, nie zapełni on pustki, która została po śmierci bliskiej osoby, ale może dać coś nowego. Muszę przyznać, że na własne potrzeby podzieliłam sobie powieści młodzieżowe na dwie kategorie – dystopie i problematyczne. Ta książka zdecydowanie należy do tej drugiej kategorii. Bohaterowie są uniwersalni, nie zmagają się z wrogim systemem, nie walczą o wolność, muszą jednak stawić czoła problemom, które są na poziomie dziennym. To pozycje o chorobach, śmierci, cierpieniu, zagubieniu, szukaniu siebie, poznawaniu „ja”. Tu właśnie umieściłabym tę książkę. Polecam tym, którzy lubią lektury młodzieżowe, w których bohaterowie muszą zmagać się z ważnymi rzeczami. To powieść o poważnym problemie i sposobie na radzenie sobie z nim. Dobra, nieźle napisana, na pewno nie dotyczy tylko młodych ludzi.
Pełną recenzję znajdziesz na blogu: [link] Ludzie są różni. Każdy z nas inaczej radzi sobie z problemami. Jedni potrafią machnąć na nie ręką, natomiast na innych wpływa to bardziej. Wszystko zależy od wrażliwości, charakteru i tego jak mocne nerwy ma ta osoba. Niektórzy są silniejsi, inni słabsi. Jedni, gdy spotka ich jakaś przykrość, zostaną zdradzeni lub coś się nie udaje, potrafią się pozbierać, lecz inni mogą mieć z tym problemy.
(...)Czasem chcą nawet podjąć ostateczną decyzję i pożegnać się z problemami na zawsze. Najlepsza przyjaciółka głównej bohaterki powieści, o której Wam dziś opowiem, nie wytrzymała. Meg nie potrafiła poradzić sobie z trudnościami i poszła drogą, z której nie ma ucieczki. Popełniła bezbłędnie zaplanowane samobójstwo. Kilka dni przed skończeniem z sobą, zamknęła wszystkie swoje sprawy. Przynajmniej większość. Nadała meila do najbliższych z odpowiednim opóźnieniem, by został on odebrany tuż po jej śmierci. Wyszukała w internecie najtrudniej dostępną substancję do udrażniania rur (przy okazji najsilniejszą), którą wypiła w pokoju hotelowym. Przygotowała nawet napiwek dla pokojówki! Dziewczyna musiała być bardzo zdesperowana, pomyślicie. Co skłoniło ją do takiego czynu? Z czym nie mogła sobie poradzić? Dlaczego postawiła na najłatwiejszą drogę? Tego wszystkiego dowiecie się, czytając tę książkę. Cody, czyli główna bohaterka książki nie może zrozumieć, dlaczego jej zazwyczaj silna, pogodna i inteligentna przyjaciółka popełniła samobójstwo. Zadręcza się wyrzutami, że niczego nie zauważyła, że mogłaby temu zapobiec, gdyby tylko zrozumiała. Po jakimś czasie zdaje sobie sprawę, że użalanie się nad sobą nie przywróci Meg życia. Postanawia jednak na własną rękę zrozumieć, co skłoniło dziewczynę do pożegnania się z życiem na zawsze. Czuje, że tylko to może przynieść jej ukojenie. Rozpoczyna się gonitwa za motywami postępowania zmarłej. Byłam tu to powieść poruszająca temat samobójstw coraz częściej popełnianych przez młodzież (i nie tylko). Razem z główną bohaterką próbujemy rozwikłać tajemnicę tego, w jaki sposób młoda osoba podejmuje tak drastyczną decyzję. Po drodze spotykamy się z licznymi przeciwnościami losu, a nawet wątkiem miłosnym. Autorka nie omija także problemów dzieci wychowywanych przez jednego rodzica oraz wpływu internetowego świata na dzisiejszą młodzież. Chciałabym napomknąć również o tytule tej książki, gdyż nie jest on przypadkowy. Początkowo zupełnie nie mogłam zrozumieć o co z nim chodzi i Wam również nie wyjawię tej słodkiej tajemnicy. Zachowam ją dla siebie, ponieważ odkrycie tego samodzielnie wywołuje olbrzymie emocje. Po przeczytaniu ostatniego zdania, które wszystko wyjaśniło autentycznie się popłakałam, a w moim sercu hulał mroźny wiatr. Z przykrością muszę napisać, że bohaterowie tej powieści nie są niczym spektakularnym, ale zaznaczam również, że nie byli kompletną klapą. To, jak te postacie odbierzecie zależy tak naprawdę od Waszego nastawienia, ale ja jakiś większych emocji do nich nie żywię. Ani Cody, ani ... nie udało się pozostać na dłużej w moim sercu - byli mi obojętni. Nie rozumiem też ich zachowania, gdyż trochę mi się już przejadł wątek romansu między główną bohaterką i chłopakiem jej zmarłej przyjaciółki. Lecz, jak już mówiłam wcześniej, niektórym może się spodobać, gdyż ich historia jest naprawdę urocza oraz pełna wzlotów i upadków. Po lekturze tej książki nie oczekujcie wartkiej akcji, magicznych stworzeń i pełnych adrenaliny sytuacji, bo nie o tym jest ta powieść. Byłam tu opowiada historię z życia wziętą, pełną zakrętów losu i życiowych problemów. Wydaje mi się też, że każdy może tę powieść odebrać inaczej, gdyż wszyscy nosimy na plecach inne bagaże, którymi obarczyło nas życie. Może właśnie Ty odbierzesz Byłam tu bardzo osobiście i pokochasz całym sercem? Jeśli chodzi o mnie - Byłam tu nie zrobiła na mnie szczególnego wrażenia. Czytając tę książkę miałam wrażenie, że to wszystko jest takie odrobinę sztuczne i bez większej głębi. Nie, źle się wyraziłam - ta powieść po prostu nie jest dla mnie jakimś wspaniałym odkryciem, aczkolwiek naprawdę bardzo mnie wzruszyła. Czytało się również z błyskawicznie i bardzo przyjemnie, choć nie jestem największą fanką stylu pisania Gayle Forman - po prostu do mnie nie przemawia. Aczkolwiek jestem przekonana, że wszyscy, którzy lubią tę autorkę nie zawiodą się jej najnowszym dziełem. Uważam, że wydanie Byłam tu jest istnym majstersztykiem. Mówcie co chcecie, ale ja uwielbiam takie okładki złożone w całość z wielu zdjęć. W tym przypadku jest to nawet taki malutki opis tego, co możecie znaleźć w tej książce! Byłam tu jest historią z życia wziętą - pełną zakrętów losu i wzruszeń do łez, lecz jednocześnie dosyć dziwną. Zdaję sobie sprawę, że moja recenzja nieszczególnie zachęca do lektury tej powieści, lecz zauważcie, że im mniejsze macie oczekiwania, tym bardziej możecie zostać zaskoczeni. Mimo wszystko zachęcam do zapoznania się z tą książką, gdyż naprawdę daje ona do myślenia i może wiele nauczyć.
RECENZJA DOSTĘPNA RÓWNIEŻ NA BLOGU: [link] Nagła i samobójcza śmierć Meg wstrząsnęła dosłownie wszystkimi, a już zwłaszcza jej najlepszą przyjaciółką Cody, z którą znała się praktycznie całe życie. Nikt nie spodziewał się, że tak pełna życia i dobroć osoba jak Meg może zmagać się z wewnętrznymi demonami, z którymi nie będzie miała już siły walczyć, że będzie chciała zakończyć swoje dotychczasowe życie.
(...)Cody jednak najbardziej boli to, że przyjaciółka nic jej o tym nie powiedziała, że nie wiedziała, jak Meg bardzo cierpi, że nie mogła jej pomóc, gdy ta najbardziej potrzebowała jej wsparcia. Samo samobójstwo dziewczyna zaplanowała w każdym najdrobniejszym szczególe - udała się do jednego z moteli, który znajdował się w miejscowości, gdzie studiowała, zostawiła obok siebie szczegółowy list, wyjaśniający policji co zrobiła, dla pokojówki, która znalazła jej ciało pozostawiła napiwek, mający wynagrodzić jej szokujące odkrycie oraz instrukcje, co ma zrobić, gdy już ją znajdzie, a prędzej przygotowała listy pożegnalne dla rodziców i Cody, których wysłanie zaplanowała z dużym wyprzedzeniem. Nie było więc wątpliwości, że Meg planowała to już od bardzo dawna. Jakiś czas po odkryciu tej strasznej i szokującej prawdy, Cody została poproszona przez rodziców zmarłej przyjaciółki o udanie się do jej akademika i zabranie jej rzeczy. Sprawa Meg spędza jej jednak sen z powiek, dlatego bohaterka postanawia sama odkryć przyczynę postępowań przyjaciółki. Muszę przyznać, że jestem tą książką troszkę zawiedziona. Po przeczytaniu tylu wspaniałych powieści z pod pióra Gayle Forman, czytając Byłam tu trochę się wynudziłam. Najgorszy moim zdaniem był początek, gdyż choć prezentował sobą ciekawą historię został przedstawiony w dość pospolity sposób. Obawiałam się, że tak będzie przez całą powieść, jednakże z czasem akcja trochę bardziej się rozkręciła i dale czytało mi się dosyć dobrze. Główną bohaterką jest tutaj niejaka Cody, która po śmierci swojej najlepszej i jak dotąd jedynej przyjaciółki zaczyna popadać w rozpacz, a wszystko bez Meg powoli przestaje mieć dla niej sens. Dziewczyna nie może pojąć, dlaczego jej tak pozytywnie nastawiona do świata przyjaciółka postanowiła popełnić samobójstwo. Obwinia się częściowo za to, co się stało i za to, że nie była w stanie odwieźć Meg od jej pomysłu. Nie da się ukryć, że Cody bardzo zagubiła się po śmierci Meg i nie bardzo wiedziała, jak ma poradzić sobie z zaistniałą sytuacją. W końcu doszła do wniosku, że jedynie odkrycie prawdy pomoże jej zaznać spokój, jednak nie dopuszczała do siebie wiadomości, że czasem po prostu jest lepiej zostawić jakąś sytuację niewyjaśnioną. To, co spodobało mi się w przypadku Byłam tu, to jak zawsze w przypadku książek Gayle Forman, ogromne grono wspaniałych i mający jakiś wpływ na nasze życie bohaterów - tych ważnych i tych mniej ważnych. Każdy z nich ma jakiś wpływ na poznawaną przez nas historię i życie głównego bohatera i gdyby któregoś z nich zabrakło całą fabuła nie byłaby już taka wyjątkowa. Ciekawe jest to, że autorka pisząc tą powieść zainspirowała się prawdziwymi zdarzeniami. Dzięki temu zyskała ona w moich oczach jeszcze bardziej. Jak już wspominałam sama fabuła nie jest zła, lecz została przedstawiona w trochę nudny sposób. Sięgając po Byłam tu liczyłam zdecydowanie na coś bardziej ciekawego, Nie oznacza to jednak, że książka mi się nie podobała i odradzam wam sięgnięcie po nią. Wręcz przeciwnie, myślę, że warto zapoznać się z tą smutną i ściskającą za serce historią prawdziwej przyjaźni, gdyż może ona zdecydowanie nas wiele nauczyć. Bardzo spodobał mi się tu wątek miłosny, jaki przedstawiła nam autorka, oraz sam wątek śmierci samobójczej Meg, który z czasem rozwijającej się fabuły zaskakiwał mnie coraz bardziej. Pod sam koniec nie dowierzałam, że coś takiego mogło mieć miejsce. Tak więc jak sami widzicie, książka nie należy do tych tragicznych, ma bardzo wiele zalet, dla których zdecydowanie warto się z nią zapoznać. Mimo, iż uważam ją za najgorszą z twórczości autorki, to jednak z całą pewnością dalej będę wyczekiwać na jej kolejne powieści by móc się przekonać, czy nadal będzie znajdowała się ona w gronie moich ulubionych autorów.
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.1 (2024-11-08)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Cody nie za bardzo może poradzić sobie ze śmiercią swojej przyjaciółki Meg. Dziewczyna była pełna życia, miała świetne stypendium, wielu znajomych i nowe życie poza domem rodzinnym, a jednak popełniła samobójstwo. (...) Dla Cody to niepojęte. Gdy rodzice Meg proszą Cody o to, by pojechała na uczelnię ich córki i spakowała jej rzeczy wszystko się zmienia. Cody odkrywa, że Meg prowadziła tu całkiem inne życie niż w domu i nie mówiła o tym swojej przyjaciółce. Miała przelotny romans z pewnym chłopakiem, adoptowała koty, zaczęła udzielać się na forum dla samobójców. Cody postanawia, że dowie się, czemu Meg targnęła się na swoje życie – może to da jej spokój od wyrzutów sumienia, które powracają jak bumerang i ciągle szepczą „dlaczego nic nie zauważyłam?”.
Cody jest narratorką, która bardzo subiektywnie podaje informacje czytelnikowi. Często mówi o tym, co myśli, co sądzi, nie jest tylko biernym obserwatorem. Poznajemy jej uczucia, dowiadujemy się też o tym, jak traktuje ją matka. Czasem pojawiają się wspomnienia, doskonale wplecione w fabułę tu i teraz, które dają nowe światło na obecną sytuację. Jednak równie często możemy doświadczyć przeskoków czasowych – skrócenie akcji następuje niespodziewanie i można się czasem zdziwić.
Głównym tematem powieści jest śmierć i radzenie sobie z nią. Cody doznała straty nie mniejszej niż rodzice Meg. Dla niej przyjaciółka była niczym siostra, zresztą nie można się dziwić – to jej rodzina wychowała Cody. Poza żałobą trzeba zwrócić też uwagę na inne rzeczy związane z tą sytuacją – po pierwsze niepewność. Cody nie wie, jak się zachować wobec rodziców i brata Meg. Odcina się od nich. Poza tym mamy tu wyrzuty sumienia. Cody czuje, że to jej wina, że Meg nie żyje – przecież nic nie zauważyła. Ma milion pytań, chce wyjaśnić tę sprawę. I na koniec zaskoczenie – nie tylko Cody i rodzina Meg cierpią. Inni, o których dziewczyna by nie pomyślała, też są zasmuceni.
Można powiedzieć, że dodatkowym wątkiem książki jest rozwiązywanie zagadki. Cody zbiera dowody i prowadzi prywatne śledztwo. Z niego dowiadujemy się, że istnieje coś takiego jak forum dla chcących popełnić samobójców. to coś na kształt grupy wsparcia. Jednak nie można ich winić za śmierć Meg.
Byłam tu to powieść młodzieżowa, w której nie brakuje także wątków miłości i przyjaźni. To pocieszające, że nawet w trudnych okolicznościach jest szansa na poznanie kogoś wartościowego. Oczywiście, nie zapełni on pustki, która została po śmierci bliskiej osoby, ale może dać coś nowego.
Muszę przyznać, że na własne potrzeby podzieliłam sobie powieści młodzieżowe na dwie kategorie – dystopie i problematyczne. Ta książka zdecydowanie należy do tej drugiej kategorii. Bohaterowie są uniwersalni, nie zmagają się z wrogim systemem, nie walczą o wolność, muszą jednak stawić czoła problemom, które są na poziomie dziennym. To pozycje o chorobach, śmierci, cierpieniu, zagubieniu, szukaniu siebie, poznawaniu „ja”. Tu właśnie umieściłabym tę książkę.
Polecam tym, którzy lubią lektury młodzieżowe, w których bohaterowie muszą zmagać się z ważnymi rzeczami. To powieść o poważnym problemie i sposobie na radzenie sobie z nim. Dobra, nieźle napisana, na pewno nie dotyczy tylko młodych ludzi.
Najlepsza przyjaciółka głównej bohaterki powieści, o której Wam dziś opowiem, nie wytrzymała. Meg nie potrafiła poradzić sobie z trudnościami i poszła drogą, z której nie ma ucieczki. Popełniła bezbłędnie zaplanowane samobójstwo. Kilka dni przed skończeniem z sobą, zamknęła wszystkie swoje sprawy. Przynajmniej większość. Nadała meila do najbliższych z odpowiednim opóźnieniem, by został on odebrany tuż po jej śmierci. Wyszukała w internecie najtrudniej dostępną substancję do udrażniania rur (przy okazji najsilniejszą), którą wypiła w pokoju hotelowym. Przygotowała nawet napiwek dla pokojówki! Dziewczyna musiała być bardzo zdesperowana, pomyślicie. Co skłoniło ją do takiego czynu? Z czym nie mogła sobie poradzić? Dlaczego postawiła na najłatwiejszą drogę? Tego wszystkiego dowiecie się, czytając tę książkę.
Cody, czyli główna bohaterka książki nie może zrozumieć, dlaczego jej zazwyczaj silna, pogodna i inteligentna przyjaciółka popełniła samobójstwo. Zadręcza się wyrzutami, że niczego nie zauważyła, że mogłaby temu zapobiec, gdyby tylko zrozumiała. Po jakimś czasie zdaje sobie sprawę, że użalanie się nad sobą nie przywróci Meg życia. Postanawia jednak na własną rękę zrozumieć, co skłoniło dziewczynę do pożegnania się z życiem na zawsze. Czuje, że tylko to może przynieść jej ukojenie. Rozpoczyna się gonitwa za motywami postępowania zmarłej.
Byłam tu to powieść poruszająca temat samobójstw coraz częściej popełnianych przez młodzież (i nie tylko). Razem z główną bohaterką próbujemy rozwikłać tajemnicę tego, w jaki sposób młoda osoba podejmuje tak drastyczną decyzję. Po drodze spotykamy się z licznymi przeciwnościami losu, a nawet wątkiem miłosnym. Autorka nie omija także problemów dzieci wychowywanych przez jednego rodzica oraz wpływu internetowego świata na dzisiejszą młodzież.
Chciałabym napomknąć również o tytule tej książki, gdyż nie jest on przypadkowy. Początkowo zupełnie nie mogłam zrozumieć o co z nim chodzi i Wam również nie wyjawię tej słodkiej tajemnicy. Zachowam ją dla siebie, ponieważ odkrycie tego samodzielnie wywołuje olbrzymie emocje. Po przeczytaniu ostatniego zdania, które wszystko wyjaśniło autentycznie się popłakałam, a w moim sercu hulał mroźny wiatr.
Z przykrością muszę napisać, że bohaterowie tej powieści nie są niczym spektakularnym, ale zaznaczam również, że nie byli kompletną klapą. To, jak te postacie odbierzecie zależy tak naprawdę od Waszego nastawienia, ale ja jakiś większych emocji do nich nie żywię. Ani Cody, ani ... nie udało się pozostać na dłużej w moim sercu - byli mi obojętni. Nie rozumiem też ich zachowania, gdyż trochę mi się już przejadł wątek romansu między główną bohaterką i chłopakiem jej zmarłej przyjaciółki. Lecz, jak już mówiłam wcześniej, niektórym może się spodobać, gdyż ich historia jest naprawdę urocza oraz pełna wzlotów i upadków.
Po lekturze tej książki nie oczekujcie wartkiej akcji, magicznych stworzeń i pełnych adrenaliny sytuacji, bo nie o tym jest ta powieść. Byłam tu opowiada historię z życia wziętą, pełną zakrętów losu i życiowych problemów. Wydaje mi się też, że każdy może tę powieść odebrać inaczej, gdyż wszyscy nosimy na plecach inne bagaże, którymi obarczyło nas życie. Może właśnie Ty odbierzesz Byłam tu bardzo osobiście i pokochasz całym sercem?
Jeśli chodzi o mnie - Byłam tu nie zrobiła na mnie szczególnego wrażenia. Czytając tę książkę miałam wrażenie, że to wszystko jest takie odrobinę sztuczne i bez większej głębi. Nie, źle się wyraziłam - ta powieść po prostu nie jest dla mnie jakimś wspaniałym odkryciem, aczkolwiek naprawdę bardzo mnie wzruszyła. Czytało się również z błyskawicznie i bardzo przyjemnie, choć nie jestem największą fanką stylu pisania Gayle Forman - po prostu do mnie nie przemawia. Aczkolwiek jestem przekonana, że wszyscy, którzy lubią tę autorkę nie zawiodą się jej najnowszym dziełem.
Uważam, że wydanie Byłam tu jest istnym majstersztykiem. Mówcie co chcecie, ale ja uwielbiam takie okładki złożone w całość z wielu zdjęć. W tym przypadku jest to nawet taki malutki opis tego, co możecie znaleźć w tej książce!
Byłam tu jest historią z życia wziętą - pełną zakrętów losu i wzruszeń do łez, lecz jednocześnie dosyć dziwną. Zdaję sobie sprawę, że moja recenzja nieszczególnie zachęca do lektury tej powieści, lecz zauważcie, że im mniejsze macie oczekiwania, tym bardziej możecie zostać zaskoczeni. Mimo wszystko zachęcam do zapoznania się z tą książką, gdyż naprawdę daje ona do myślenia i może wiele nauczyć.
Muszę przyznać, że jestem tą książką troszkę zawiedziona. Po przeczytaniu tylu wspaniałych powieści z pod pióra Gayle Forman, czytając Byłam tu trochę się wynudziłam. Najgorszy moim zdaniem był początek, gdyż choć prezentował sobą ciekawą historię został przedstawiony w dość pospolity sposób. Obawiałam się, że tak będzie przez całą powieść, jednakże z czasem akcja trochę bardziej się rozkręciła i dale czytało mi się dosyć dobrze.
Główną bohaterką jest tutaj niejaka Cody, która po śmierci swojej najlepszej i jak dotąd jedynej przyjaciółki zaczyna popadać w rozpacz, a wszystko bez Meg powoli przestaje mieć dla niej sens. Dziewczyna nie może pojąć, dlaczego jej tak pozytywnie nastawiona do świata przyjaciółka postanowiła popełnić samobójstwo. Obwinia się częściowo za to, co się stało i za to, że nie była w stanie odwieźć Meg od jej pomysłu. Nie da się ukryć, że Cody bardzo zagubiła się po śmierci Meg i nie bardzo wiedziała, jak ma poradzić sobie z zaistniałą sytuacją. W końcu doszła do wniosku, że jedynie odkrycie prawdy pomoże jej zaznać spokój, jednak nie dopuszczała do siebie wiadomości, że czasem po prostu jest lepiej zostawić jakąś sytuację niewyjaśnioną.
To, co spodobało mi się w przypadku Byłam tu, to jak zawsze w przypadku książek Gayle Forman, ogromne grono wspaniałych i mający jakiś wpływ na nasze życie bohaterów - tych ważnych i tych mniej ważnych. Każdy z nich ma jakiś wpływ na poznawaną przez nas historię i życie głównego bohatera i gdyby któregoś z nich zabrakło całą fabuła nie byłaby już taka wyjątkowa. Ciekawe jest to, że autorka pisząc tą powieść zainspirowała się prawdziwymi zdarzeniami. Dzięki temu zyskała ona w moich oczach jeszcze bardziej.
Jak już wspominałam sama fabuła nie jest zła, lecz została przedstawiona w trochę nudny sposób. Sięgając po Byłam tu liczyłam zdecydowanie na coś bardziej ciekawego, Nie oznacza to jednak, że książka mi się nie podobała i odradzam wam sięgnięcie po nią. Wręcz przeciwnie, myślę, że warto zapoznać się z tą smutną i ściskającą za serce historią prawdziwej przyjaźni, gdyż może ona zdecydowanie nas wiele nauczyć. Bardzo spodobał mi się tu wątek miłosny, jaki przedstawiła nam autorka, oraz sam wątek śmierci samobójczej Meg, który z czasem rozwijającej się fabuły zaskakiwał mnie coraz bardziej. Pod sam koniec nie dowierzałam, że coś takiego mogło mieć miejsce. Tak więc jak sami widzicie, książka nie należy do tych tragicznych, ma bardzo wiele zalet, dla których zdecydowanie warto się z nią zapoznać. Mimo, iż uważam ją za najgorszą z twórczości autorki, to jednak z całą pewnością dalej będę wyczekiwać na jej kolejne powieści by móc się przekonać, czy nadal będzie znajdowała się ona w gronie moich ulubionych autorów.